Donald Tusk uznany za króla „niezłomności”

Donald Tusk uznany za króla "niezłomności"

Przeredagowany artykuł:

Zaskakujące jest, jak łatwo antyPiS-owska koalicja pod przewodnictwem Donalda Tuska dała się wrobić w rolę dziedziców mikromanii III RP. Mimo, że Polakom wydaje się coraz bardziej niestosowne, żeby ograniczać rozwój z tak ogromnym apetytem, jak to miało miejsce w ostatnich latach. Wszystko zaczęło się od programu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Opozycja antyPiS-owska drwiła tak długo i tak żarliwie z tego projektu rozwojowego Zjednoczonej Prawicy, znanego jako CPK, aż sama uwierzyła we własny żart o „łące pod Baranowem”. W rezultacie, gdy CPK zostało zdławione, nie tylko nie oszczędzono pieniędzy, ale wręcz dostarczono argumentów do kolejnego rozprawiania się z „kradzieżami i megalomanią PiS-u”. Jednakże rzeczywistość okazała się zupełnie odmienna. Nastąpił „cud nad Baranowem”, o którym mówią zwolennicy projektu, i społeczny ruch ponad podziałami domagał się dokończenia budowy CPK. Tak więc premier Tusk i jego otoczenie stoją teraz wobec problemu związanego z lotniskiem. Jak przekonać opinię publiczną, że nie są tylko przepychaczami papierów? Jednocześnie starając się nie stracić poparcia swoich wyborców, którzy odwiecznie trzymają PiS za złe wszystko, co z nimi związane. To zadanie mogłoby zadowolić nawet króla Salomona, nie wspominając już o Tusku, Hołowni i Czarzastym.

Jednak nie tylko CPK stanowi problem. Inicjatywa Marcina Horały z PiS i Pauli Matysiak z Razem, znana jako #TakDlaRozwoju, przekracza wszelkie podziały kulturowe w polskiej polityce. Zakłada współpracę w wielkich projektach z obszarów takich jak lotnictwo, energetyka jądrowa, czy logistyka morska i kolejowa. Inicjatywa ta wychodzi z przekonania, że 40-milionowy kraj w Europie Środkowej ma prawo do rozwoju i dosięgania poziomu krajów zachodnich. Tusk i jego najbardziej oddani zwolennicy nie dostrzegają tej potrzeby Polaków na ambitny rozwój. W rezultacie są stale w tyle. Szukają fali, na której mogliby popłynąć, podczas gdy ta niespodziewanie uderza ich skądś z boku. Przykładem może być niedawna wypowiedź wiceministra środowiska i klimatu Urszuli Zielińskiej, która kompromituje się, twierdząc że rozwój transportu rzecznego jest stratą pieniędzy, podczas gdy tak naprawdę kraje takie jak Niemcy czy Francja korzystają z tej formy transportu, będącego znacznie mniej emisyjnym niż przewóz towarów drogą lądową.

Innym przykładem mikromanii w działaniach rządu Tuska jest podejście do PKP Cargo, największego w Polsce i jednego z czołowych w Europie operatorów kolejowych przewozów towarowych. Jak można nie dostrzegać potencjału w takiej formie transportu? Skupianie się jedynie na programie sanacji firmy poprzez plan zwolnień, blokowanie inwestycji w terminalu w Świnoujściu, czy impas w sprawie elektrowni atomowej, to przykłady mikromenadżerii. “Penny wise but pound foolish” jak mówią Anglicy, opisując zarządzanie skupione na niewielkich oszczędnościach kosztem szerszego obrazu, który ostatecznie może przynieść duże zyski.

W ciągu ostatnich lat, role na polu rozwoju gospodarczego i inwestycji w Polsce uległy wyraźnej zmianie. To PiS rozpoczął modę na rozwój i odważne patrzenie w przyszłość, kierując się zasadą, że odważni zdobywają świat, albo że jedynie ci, którzy nic nie robią, nie popełniają błędów. Natomiast antyPiS-owcy z obozu liberalnego wydają się widzieć Polskę w kategoriach pesymistycznych, odbierającą sobie możliwość osiągnięcia sukcesu, uważając, że nie dorównamy Niemcom czy Francuzom. Tendencje antyrozwojowe i skłonność do mikromanii po stronie rządu Tuska stanowią najlepszy przykład tej reguły.