Oto kilka propozycji unikalnych tytułów, które zachowują sens oryginału: 1. Polska i państwa bałtyckie szykują się na potencjalne zagrożenia: NATO wzmacnia wschodnią flankę 2. W obliczu zagrożeń: Polska i Bałtyk przygotowują się na najgorsze scenariusze 3. NATO zabezpiecza wschód: Polska i kraje bałtyckie gromadzą rezerwy 4. Polska i Bałtowie wzmacniają obronność – zapasy na wschodniej granicy NATO 5. Wschodnia flanka NATO w gotowości: Polska i kraje bałtyckie nie lekceważą ryzyka

„`html
Gotowość medyczna w obliczu zagrożenia wojną – doświadczenia Europy Wschodniej
Martyna Veronika Noreikaite, pędząc karetką ulicą Fabriko w stronę szkoły Lietavos, odczuwała niepewność i ogromny niepokój. Jej serce biło mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Dwudziestoparolatka odebrała zgłoszenie o wybuchu w Janowie – trzydziestotysięcznym mieście położonym w środkowej części Litwy – podczas słonecznego dnia w maju. Jako ratowniczka medyczna, przez ostatnie trzy lata jej zadania ograniczały się głównie do przypadków wysokiego ciśnienia czy bólów w klatce piersiowej. Tym razem stanęła przed sytuacją z wieloma ofiarami, czego dotąd nie doświadczyła.
Przybywając na miejsce z włączonymi syrenami, zastała szkołę pogrążoną w dymie. Wokół stadionu szkolnego panował chaos: ludzie biegali, leżeli na ziemi i krzyczeli. Obecni byli już funkcjonariusze policji, strażacy oraz żołnierze. Noreikaite i jej kolega byli pierwszymi ratownikami medycznymi na miejscu wydarzenia. – Gdy dociera do Ciebie skala tragedii – panika, płacz, zamęt – przez chwilę nie wiesz co robić, gdzie się udać. To wytrąca z równowagi – przyznaje.
Ćwiczenia jako element przygotowań
Takie niecodzienne wydarzenia w spokojnych, europejskich miastach są właśnie powodem, dla którego litewskie władze przeprowadziły dwudniowe manewry wojskowe „Żelazny Wilk” („Gelezinis Vilkas”). Ćwiczenia miały na celu przygotowanie różnych służb – od wojska, przez policję, po szpitale i ratowników – do działania w wyjątkowych okolicznościach, gdyż Litwa musi być gotowa na scenariusz ataku na wschodnią flankę NATO.
Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę, widmo konfliktu zbrojnego stało się bardzo realne. – Gdy pojawiły się informacje o wojnie na Ukrainie, to było przerażające – mówi Noreikaite. – W pracy obawialiśmy się, czy wystarczy zasobów oraz czy jesteśmy wystarczająco przygotowani na sytuacje kryzysowe.
Dzięki regularnym szkoleniom i ćwiczeniom, takim jak te w Janowie, Noreikaite dziś czuje się spokojniejsza. Skupia się na doskonaleniu wiedzy z zakresu medycznej segregacji poszkodowanych. Jej zdaniem, tego typu przygotowania powinny być organizowane częściej.
Zmiany w infrastrukturze medycznej i strategiach obronnych
Litwa nie jest odosobniona – wszystkie kraje wschodniej flanki NATO modernizują plany awaryjne dla placówek opieki zdrowotnej, organizują szkolenia, inwestują w środki ochrony osobistej, a operacyjne sale przenoszą do podziemi. Agresja na Ukrainę zakończyła złudzenia co do bezpieczeństwa Europy.
- Szpitale na Litwie, jak Uniwersytecki Szpital Santaros w Wilnie, budują podziemną infrastrukturę, przygotowują schrony i autonomiczne systemy podtrzymujące działanie podczas przerw w dostawach mediów.
- W Estonii personel medyczny wyposażany jest w kamizelki kuloodporne, telefony satelitarne dla utrzymania łączności, a nawet planowane jest rozbudowanie niezależnej sieci internetowej.
- W całej Europie Wschodniej szpitale rozważają adaptację piwnic na sale operacyjne czy wdrożenie mobilnych jednostek do leczenia w warunkach polowych.
Dla państw położonych przy wschodnich granicach UE gotowość na wypadek wojny nie jest opcją – to absolutna konieczność. Placówki mogą funkcjonować na podwyższonym poziomie tylko przez ograniczony czas, dlatego kluczowe są również zapasy krwi i tlenu.
Kłopoty z zasobami i kadrami medycznymi na wypadek wojny
Nawet najlepiej przygotowane placówki nie poradzą sobie bez odpowiednich zapasów leków, sprzętu i materiałów. Kraje bałtyckie i Polska inwestują w zabezpieczenia, gromadząc materiały medyczne, zestawy ratunkowe czy sprzęt ortopedyczny. Często funkcjonują krajowe zapasy leków oraz rozbudowuje się system magazynowania środków Czerwonego Krzyża czy rezerwy unijnego rescEU, by w razie potrzeby były dostępne dla pacjentów na pierwszej linii.
Kolejnym, równie istotnym problemem, jest niedobór personelu. W krajach bałtyckich lekarzy i pielęgniarek na tysiąc mieszkańców jest znacznie mniej niż w Europie Zachodniej. – Osoby z linii frontu nie mogą liczyć na taką samą opiekę, jaką otrzymywałyby w czasie pokoju – przyznaje Ragnar Vaiknemets, zastępca dyrektora Estońskiej Rady Zdrowia.
- Na Litwie ratownicy medyczni podpisują zobowiązania do pracy w sytuacji wojny, ale nie wszyscy pracownicy chcą lub mogą zostać.
- Przeprowadzone badania wykazały, że ponad 25% medyków na Litwie rozważa opuszczenie kraju w takim przypadku, a około jedna trzecia jest niezdecydowana.
- Podobne tendencje przewiduje Estonia. Władze tych krajów podejmują działania mające na celu złagodzenie obaw, szczególnie związanych z bezpieczeństwem rodzin pracowników służby zdrowia.
Szpitale, ekipy ratunkowe i pracownicy służby zdrowia przygotowują się do funkcjonowania w trybie kryzysowym: zwiększają liczbę szkoleń, przeprowadzają ćwiczenia ewakuacyjne i współpracują z lokalnymi siłami zbrojnymi. Część personelu jeździ do Ukrainy, by nabrać praktyki w warunkach wojennych. Zdobyte tam doświadczenie wskazuje na zupełnie nowe typy obrażeń oraz skalę przypadków, do których trzeba być przygotowanym.
Transgraniczne wyzwania podczas konfliktu
Zagrożenie wojenne nie kończy się na granicach państwowych – ataki mogą sięgać daleko w głąb kraju, zagrażając szpitalom i infrastrukturze cywilnej. Stąd niezbędne są plany ewakuacji pacjentów i przygotowanie na przyjęcie fal uchodźców w krajach sąsiednich.
Joosten, doradca medyczny działający w instytucjach UE, wskazuje na potrzebę utworzenia funduszy pomocowych oraz gotowości rezerw – liczba wymagających ewakuacji podczas konfliktu może okazać się wielokrotnie większa, niż dotychczas obserwowana.
Nikt nie wie, czy i kiedy tak poważny kryzys nastąpi. Jednak, jak podkreślają eksperci, gotowość musi być stała. – Kryzysy pojawiają się niespodziewanie – podsumowuje Valuliene z Łotwy. – Dlatego mieszkańcy Polski i krajów bałtyckich muszą przygotować się na najgorsze, choć pozostaje nadzieja, że do tego nie dojdzie.
„`