Jacek Jaworek odwiedził grób rodziny: Na cmentarzu uczestniczył w ceremonii, a pomagał mu pies tropiący.
Wiele wskazuje, że Jacek Jaworek nie żyje, chociaż wciąż trwa oczekiwanie na oficjalne wyniki badań DNA. Przypomnijmy, że w piątek rano w Dąbrowie Zielonej znaleziono zwłoki z raną postrzałową głowy. Tożsamość mężczyzny nie jest potwierdzona, ale dziennikarze odkryli, że miał on takie samo znamię, jak Jacek Jaworek.
Według doniesień tezę potwierdza także kaliber broni, z której mężczyzna miał odebrać sobie życie, pasujący do tej, z której trzy lata temu zamordowano jego rodzinę, czyli pistoletu typu browning kal. 7.62 mm. Natomiast ustalił, co miał zrobić poszukiwany przed domniemanym samobójstwem.
Jacek Jaworek nie żyje? Mężczyzna miał udać się na grób swojej rodziny, aby zrobić jedną rzecz. Jacek Jaworek był poszukiwany w związku z zabójstwem trzech członków swojej rodziny, do którego doszło w nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku w Borowcach. Zastrzelone zostało wówczas 44-letnie małżeństwo oraz ich 17-letni syn. Ofiary zostały pochowane 20 lipca na cmentarzu w Dąbrowie Zielonej, który znajduje się tuż obok miejsca znalezienia ciała mężczyzny.
Jeden z informatorów „Faktu” stwierdził, że być może Jacka Jaworka „ruszyło sumienie, przyszedł na grób bliskich, a potem się zastrzelił”. Taki scenariusz wydaje się prawdopodobny również innym mieszkańcom okolicy ze względu na zbieżność dat – 20 lipca mijają trzy lata od pogrzebu ofiar morderstwa.
„Tak mówią ludzie w całej okolicy” – relacjonował informator portalu. Według doniesień „Faktu” na cmentarzu pojawili się kryminalni, którzy zabezpieczali ślady z nagrobka. Towarzyszył im pies tropiący, a okolicę patrolował policyjny. Na grobie znajdował się rzekomo nowy znicz.
„Miał go zapalić właśnie Jaworek. Stąd pojawienie się tam tylu służb i psa tropiącego” – powiedział informator „Faktu”. „Gdy tylko pojawiły się tam osoby postronne, od poproszono je, by odeszły, bo zacierają ślady” – dodał.
Potrzebujesz pomocy?