Niezauważane zagrożenia euforii PiS po sukcesie Trumpa

Niezauważane zagrożenia euforii PiS po sukcesie Trumpa

Owacja w Sejmie, jakby zdarzenia miały miejsce w Polsce, filmiki poszczególnych posłów PiS paradujących w czapeczkach z napisem „Trump”, pełne ognia wystąpienia, zwłaszcza w przychylnych sobie mediach, jakby to oni wygrali wybory. Prawie nie widać w nich zza amerykańskich wyborów polskiej polityki. Chociaż demonstrują pokrzywdzeni przez obecny rząd fizjoterapeuci, a w Sejmie odbywa się debata o upadającej służbie zdrowia przy okazji wniosku o wotum nieufności dla ministra Leszczyny.

PiS jako zwycięzca sobie nastrojowi się nie dziwię. Pisałem przed tygodniem, że te amerykańskie wybory nabrały całkiem globalnego charakteru. Wraz z Trumpem może jeszcze nie wygrywa, ale nabiera wiary w zwycięstwo kilku europejskich prawic, tych antyestablishmentowych i eurosceptycznych.

Sami przeciwnicy prawicy zadbali o te analogie. Kiedy politycy i internauci przypominają teraz ostre wypowiedzi Donalda Tuska czy Radosława Sikorskiego o Trumpie, to za każdym razem łączyli go oni z Jarosławem Kaczyńskim. Obu wysyłając na polityczny śmietnik. Trudno żeby dziś prawica z tego nie skorzystała, tworząc odwrotny przekaz.

Historia Trumpa, atakowanego i nawet skazywanego przez sądy, ma się powtórzyć w Polsce. Ile razy PiS był niedoszacowany w sondażach? Więc republikański kandydat także. Zarazem instalacja Trumpa w Białym Domu to koronny dowód na to, że polska prawica nie jest izolowana w świecie. Że ma za oceanem przyjaciela, może nawet protektora, który staje się liderem potężnego mocarstwa.

Prawica a Trump

Przyznać też trzeba, że politycy obecnej koalicji zaliczają wpadkę w dużej skali. Ja sam zapomniałem już o wypowiedzi Tuska z zeszłego roku przedstawiającego Trumpa jako ewentualnego człowieka rosyjskich służb specjalnych. Pamietem poźniejsze jego ataki na republikanów w kontekście blokowania pomocy dla Ukrainy.

Przywołanie tamtej wiecowej hucpy zmusiło polskiego premiera do oczywistego kłamstwa na konferencji prasowej. Nie pamiętałem też aż tylu zjadliwych komentarzy Sikorskiego. To nie tylko jego żona, on sam nazywał Trumpa „protofaszystą”, zapowiadając jego ukaranie.

Oczywistnie za każdym razem chodziło o przyłożenie Kaczyńskiemu. Ale dzisiaj te wypowiedzi nabierają nowych kolorów. Każde niepowodzenie w relacjach z USA opozycja będzie łączyć z tamtymi niemądrymi, propagandowymi pohukiwaniami.

Podobieństwa Trumpa i polskiej prawicy

Zarazem prawica podkręciła na temat Trumpa kilka tam mitów. One są powielane przez polityków i komentatorów. Wiele wskazuje na to, że Trump spróbuje konstruować jakiś kompromis Zachodu z Rosją, kosztem Ukrainy. Dla ludzi bliskich PiS jest dokładnie odwrotnie: Trump to twardziel, który zwiększy dostawy sprzętu dla Zełenskiego i przyciśnie rosyjskiego dyktatora. Dowodów na to w zasadzie nie ma.

Te iluzje dotyczą też wewnętrznej polityki zapowiadanej przez Trumpa. Ma on być patronem bardziej „ludowej” linii, w opozycji do demokratów reprezentujących elity. Więc ma być podobny do PiS, prowadzić podobną politykę społeczną.

Trump pozyskał część amerykańskiego ludu, poza krytyką pogarszających się wskaźników ekonomicznych za Biden, dwiema ważnymi antypoprawnościami: imigracyjną i klimatyczną. To go łączy bez wątpienia z prawicą europejską, także z Kaczyńskim. Jego wybór jest zakwestionowaniem wszechogarniającej politycznej poprawności.

  • Trump był agresywny, ale nie opowiadał codziennie o gender.
  • Pewnie niespecjalnie biegły w śledzeniu zachodnich przekazów europoseł Jaki może tak sądzić na podstawie propagandy wrogów republikańskiego kandydata opowiadających o nim jako o homofobie i rzeczniku zakazu aborcji.
  • Jeśli się do niej czasem odwoływał, to tylko łapiąc na ideologicznych przesadach przeciwnika.

Naiwność niektórych polityków polskiej prawicy w interpretacji tych wyborów przykrywa jeszcze jedna istotna obserwacja. Polskie wybory prezydenckie mają naturalnie inną naturę niż amerykańskie.

Podsumowanie

Trump sam sobie w 2016 roku wziął Partię Republikańską. Zdobył ją dzięki systemowi prawyborów, pokonując profesjonalnych polityków jako bogaty amator. W 2024 roku powtórzył ten manewr.

Kandydat PiS będzie kandydatem z kapelusza prezesa, wskazywanym zgodnie z jego intencją znalezienia kogoś nie nazbyt rozpychającego się po prawej stronie. Trudno tu oczekiwać kogoś o porównywalnej z Trumpem charyzmie.