Oceany emocji: wzloty i upadki przed względną stabilizacją

Oceany emocji: wzloty i upadki przed względną stabilizacją

W najgorętszym regionie Pokrowska pojawiła się część doborowej 93 Brygady Zmechanizowanej, która jest uznawana za jedną z najlepszych w całym ukraińskim . Nieco dalej w rejonie Torecka zjawiła się 12. Brygada Gwardii Narodowej „Azow”, która też jest jedną z tych lepiej wyszkolonych i zmotywowanych. Wskazuje to na zamiar dalszej twardej obrony Donbasu przez ukraińskie dowództwo, pomimo zaangażowania istotnych sił w operację kurską.

Ukraińcy się pozbierali. Na najgorętszym odcinku w rejonie Pokrowska dotychczasowe szybkie postępy Rosjan z początkiem września gwałtownie wyhamowały. Po szokująco gwałtownym zajęciu miasta Nowohrodiwka pod koniec minionego miesiąca stanęli na jego północnych obrzeżach i nie posunęli się już naprzód. Nie zdołali wejść do położonego kilka kilometrów dalej Sełydowa, przed którym Ukraińcom udało się stworzyć linię obrony częściowo opartą o nasyp kolejowy i wiadukt.

W ciągu tygodnia pojawiła się cała seria nagrań, na którym widać starcia pod nim na minimalnych odległościach. Na jednym ukraiński czołg rozstrzeliwuje rosyjski transporter, na innym widać jeszcze jeden, ale też porzucony ukraiński czołg, a na kolejnym rosyjska załoga porzuca swój, który potem jest odholowywany przez następny ukraiński i okazuje się sprawny.

To, co się Rosjanom na tym odcinku w ostatnim tygodniu udało, to pójść kilka kilometrów na południe w rejonie miejscowości Hirnyk. To południowe skrzydło całego uderzenia na Pokrowsk. Stwarza to coraz większe zagrożenie dla ukraińskich oddziałów ciągle trzymających długi na około 15 kilometrów dalej na wschód klin, teraz już otoczony przez Rosjan z trzech stron. Kolejne dynamiczne postępy rosyjskie na tym kierunku mogą się skończyć zagrożeniem okrążenia Ukraińców.

Poza tym przez ostatni tydzień na tym priorytetowym kierunku nie zadziało się wiele więcej. Trudno ocenić, co spowodowało takie nagłe wyhamowanie rosyjskich postępów. Czy pojawienie się ukraińskich posiłków, czy wyczerpanie samych Rosjan stratami oraz problemami logistycznymi. Na obszarze zajętym przez nich są tylko kiepskie wiejskie drogi, a cała okolica jest nieustannie nękana przez ukraińskie.

Może zagrały po prostu wszystkie czynniki naraz i Rosjanie potrzebują pauzy na zebranie sił, przed kolejną próbą szerszego uderzenia. Choć nawet w tym tygodniu Ukraińcy raportowali ciągle wysoką liczbę starć w tym rejonie – donosili o 50-60 rosyjskich atakach na dobę. Choć w zdecydowanej większości mają to być działania niewielkich grup piechoty, liczącej mniej niż 10 żołnierzy, przy ścisłej współpracy z dronami. Pojazdy opancerzone mają być używane bardzo sporadycznie.

Podobnie bez większych sukcesów upłynał Rosjanom tydzień w rejonie Torecka. Bilans może być wręcz ujemny, ponieważ według twierdzeń Ukraińców ich oddziały (wspomniani „Azowcy”) zdołały odzyskać sporo pozycji na północ od miejscowości Nju-Jork, a nawet jej północny skraj.

Jednak 20 kilometrów dalej na północy w rejonie miasta Czasiw Jar Rosjanom po dwóch miesiącach uporczywych prób mogło się udać przełamać ukraińską obronę na linii kanału Doniec-Donbas i uchwycić pozycje na jego zachodnim brzegu w rejonie wsi Kalinine. Tak twierdzi przynajmniej kanał Deep State, choć równie popularny analityk Andrew Perpetua jest zdania, że owszem, Rosjanie często tam są, ale po to, by zginąć lub się wycofać, bo tego miejsca nie sposób utrzymać z uwagi na zniszczenia, brak osłony przed dronami i brak możliwości zaopatrywania, przez co jest to raczej ziemia niczyja.

Nowy kierunek ataku na Wuhłedar. Nowym punktem zapalnym jest obszar pól na zachód od Wuhłedaru, na samym południowo-zachodnim skraju Donbasu. Rosjanie od tygodni intensywnie atakowali na wschód i północ od tego miasta, w kierunku na kopalnię i wieś Wodziane. Ciągle mają tam postępy – na przestrzeni ostatniego tygodnia zbliżali się do nich i działali piechotą w ich obrębie.

Jednak jednocześnie przypuścili serię silnych ataków kilkanaście kilometrów dalej na wspomniane tereny na zachód od Wuhłedaru. Zaangażowali do nich znaczne siły, w tym kilkadziesiąt pojazdów opancerzonych. Choć Ukraińcy zadali im znaczne straty udokumentowane na filmach, to ugięli się pod presją i utracili wieś Preczistiwka oraz kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych okolicznych pól. Większość z nich opanowali w ubiegłym roku podczas kontrofensywy na Zaporożu.

Rosjanie mieli szykować ten atak już od tygodni, intensywnie bombardując ukraińskie pozycje w rejonie wsi. Ewidentnie ich zamiarem jest próba oskrzydlenia twardo Wuhłedaru. Od wschodu przez Wodziane i od zachodu przez Preczistiwkę. Ich postępy są na tym kierunku powolne i okupione sporymi stratami podczas ponawianych ataków zmechanizowanych, ale nieprzerwane.

Jest jeszcze jeden punkt na całym długim froncie na terytorium Ukrainy, gdzie są zauważalne jakieś istotniejsze zmiany w kontroli terenu. To daleko na północ w rejonie Kupiańska. Kierunek aktualnie drugo- albo i trzeciorzędny dla obu stron. Pomimo tego Rosjanie powoli, ale metodycznie rozwijają natarcie w rejonie wsi Piszczane. Zajęli ją dość niespodziewanie w połowie lipca i od tego czasu posunęli się polami kilka kilometrów na zachód i południowy zachód.

Jednocześnie próbują atakować, z drobnymi sukcesami, w położonej 10 kilometrów na południe wsi Stelmachiwka. Tak jakby ich zamiarem było stworzenie zagrożenia okrążeniem ukraińskich pozycji pomiędzy i zmuszeniem Ukraińców do cofnięcia się. To bardzo lokalne działania, ale największe zmiany w kontroli terenu w tym regionie od miesięcy.

Gdzie indziej w Ukrainie trwają walki o lokalnym charakterze bez istotnych zmian w kontroli terenu. Oznacza to jednak nawet kilkadziesiąt starć dziennie, nie licząc ostrzału artylerii, bombardowań i działań dronów.

W kurskim postępuje skostnienie. Ukraińska ofensywa w obwodzie Kurskim też wyraźnie straciła impet. Walki trwają, ale na przestrzeni ostatniego tygodnia pod ukraińską kontrolę przeszły tylko tereny na północ od miasta Sudża ze wsią Pogrebki włącznie.

Część obserwatorów zaznaczała je jako „ukraińskie” już 20 sierpnia, więc być może teraz była to jedynie klaryfikacja stanu posiadania obu stron. Ukraińcy systematycznie atakują rosyjskie mosty pontonowe na rzece Sejm, starając się utrzymać w odcięciu od zaplecza zgrupowanie Rosjan na południe od niej.

Poza tym nie ma już jednak wielu nagrań dynamicznych rajdów czy starć o kolejne miejscowości. Sytuacja wygląda tak, jakby Rosjanie względnie ustabilizowali sytuację siłami rzuconymi pod Kursk „z łapanki”, ale nie próbują przejść do poważniejszej kontrofensywy.

Natomiast Ukraińcy nie są skłonni albo nie są w stanie zainwestować w operację znacznych nowych sił. Wygląda na to, że te, które już tam są, są na tyle zmęczone i słabe, że nie są w stanie dalej prowadzić dynamicznej ofensywy.

Ponadto Rosjanie miejscami intensywnie budują nowe linie obronne, zwłaszcza na przedpolu kurskiej elektrowni jądrowej, do której jednak Ukraińcom daleko. Sytuacja staje się więc statyczna, co zapewne zaowocuje powolnym wykształceniem się stałej linii frontu jak w Ukrainie.

Interesującym zjawiskiem, które może odczuwalnie wpłynąć na dalszy przebieg działań, jest rozwój ukraińskich dronów myśliwskich. Służą do polowania na rosyjskie bezzałogowce rozpoznawcze, a nawet na uderzeniowe Lancety.

Jedno i drugie ma ogromne znaczenie dla rosyjskiej zdolności prowadzenia działań bojowych. Jeśli Ukraińcy zdołają na dużą skalę wprowadzić do walki skuteczne drony myśliwskie, to mocno przytępią zęby rosyjskiego wojska.