Wypadkowa kontrowersji dotyczących Collegium Humanum: Studenci z Ukrainy mieli zdobywać dyplomy jedynie „na papierze”

Wypadkowa kontrowersji dotyczących Collegium Humanum: Studenci z Ukrainy mieli zdobywać dyplomy jedynie "na papierze"

Kolejna afera dotycząca handlu fałszywymi dyplomami na prywatnych uczelniach w Polsce wzbudziła wiele kontrowersji. Prokuratura Krajowa ustaliła, że Collegium Humanum wystawiało fałszywe dokumenty dla obywateli Ukrainy, którzy nie pojawili się na uczelni, aby pomóc im ominąć egzamin państwowy. Rektor uczelni, Paweł Cz., został oskarżony o przyjmowanie łapówek w zamian za wystawianie fałszywych dokumentów.

Proceder miał na celu umożliwić Ukraińcom uniknięcie egzaminu państwowego niezbędnego do przyjęcia na studia w ich kraju. Opracowany system miał pomóc im uzyskać zwolnienie z tego obowiązku na podstawie dokumentów fałszywie potwierdzających ukończenie pierwszego roku studiów. Cała sprawa wybuchła, gdy CBA zatrzymało dwie osoby w związku z handlem dyplomami MBA.

W toku śledztwa prokuratura ustaliła, że rektor Collegium Humanum, oprócz wystawiania fałszywych dyplomów, handlował również innymi dokumentami dotyczącymi studiów, takimi jak prace okresowe studentów czy protokoły egzaminu dyplomowego. Cała afera ma charakter rozwojowy i dotyczy działania zorganizowanej grupy przestępczej.

Dalsze działania prokuratury

Według informacji „Rzeczpospolitej”, w związku z aferą na Collegium Humanum zatrzymano również innych rektorów i pracowników prywatnych uczelni w różnych miastach Polski, takich jak Gdańsk, Wrocław, Łódź czy Toruń. Prokuratura zajmuje się nie tylko organizatorami procederu, ale także osobami, które korzystały z fałszywych dyplomów.

Według prokuratury, wsparcie dla handlu fałszywymi dyplomami na prywatnych uczelniach mieli znaleźć m.in. dyrektorzy szpitali, prezesi spółek czy członkowie rad nadzorczych. Śledczy nie ujawniają jednak nazwisk osób zamieszanych w całą sprawę.

Rektor Paweł Cz. pozostaje w areszcie do co najmniej 17 listopada, a oskarżenia wobec niego obejmują ponad 75 zarzutów. Cała sprawa rzuca światło na problem handlu fałszywymi dyplomami na polskich uczelniach prywatnych i budzi wiele wątpliwości co do rzetelności niektórych placówek edukacyjnych w Polsce.