Niesamowite sukcesy na początku Euro 2020 – Kolejne rozdziały historii pisane!
To pierwsze dzisiaj piwo? – prowokacyjnie pytam Szkotów, siedzących nad litrowymi kuflami. O tym, ile potrafią wypić, krąz̨ą legendy. – Wiem tylko, że nie ostatnie! – odpowiada jeden z nich.
Minęła godz. 11, a na Marienplatz w Monachium próżno szukać wolnego stolika. Przy katedrze gromadzą się Szkoci. Grają na dudach i śpiewają. Już po chwili dołączają Niemcy. I chyba zgadzają się z hasłem „no Scotland, no party”. Kto w ostatnich latach tęsknił za klimatem piłkarskiego święta, spaceruje między nimi z uśmiechem.
Szkocja pierwszy sukces już osiągnęła
Szkoci opanowali Monachium. Impreza już się zaczęła Szkocja pierwszy sukces już osiągnęła: kilka godzin po napływie jej w niektórych barach w Monachium zabrakło piwa. Chwali się tym nawet szkocka prasa, bo wyczerpać zapasy w mieście Oktoberfestu to przecież osiągnięcie samo w sobie.
- O kolejnych „wysuszonych” barach informują grupy kibicowskie na swoich fanpage’ach.
- A inni komentują: „Jeszcze nigdy nie byłem tak dumny!”. „Jeszcze nie zaczęły się mecze, a my już piszemy historię”. „To nasze dziedzictwo”.
Niemczech mają uwolnić pełen potencjał
Marienplatz już od czwartku pozostaje biało-niebieski. Nie pustoszeje i nie milknie nawet na chwilę. Według różnych szacunków, podczas Euro w Niemczech ma pojawić się 120-200 tys. szkockich kibiców. W samym Monachium ma ich być około 60 tys. Niemiecka prasa zdążyła się już tym zachwycić.
- Wierzy, że mecz Niemcy – Szkocja, którym rozpocznie się Euro, rozhula turniej, a Szkoci porwą resztę kibiców do zabawy na całego.
- Anglicy demolowali miasta? Szkoci chcieli się odróżnić i zapraszali do tańca.
Swój sposób kibicowania wymyślili w latach 70. i 80., gdy jeszcze regularnie pojawiali się na największych piłkarskich turniejach. Brytyjscy kibice budzili wówczas strach. Kto losował Anglię, ten zaczynał liczyć straty. Niszczyli miasta i stadiony. Szkoci postanowili to wykorzystać. Założyli sobie, że będą kibicować zupełnie inaczej niż Anglicy.
Angielskimi chuliganami
Tamci zaczepiali miejscowych i tłukli butelki? Zatem oni będą grać na dudach, śpiewać i zapraszać gospodarzy do wspólnej zabawy. Chcieli, by cały świat dowiedział się, że Szkot od Anglika różni się znacząco.
- Szli przez miasto i śpiewali: „Jesteśmy słynną „The Tartan Army”, a nie angielskimi chuliganami!”.
O szkockich kibicach pisaliśmy już przy okazji poprzedniego Euro. Cytowaliśmy wówczas Toma Coyle’a, weterana kibicowskich wypraw, który tłumaczył w „New York Times”, jak według Szkotów powinno wyglądać kibicowanie. Chcieliśmy odizolować się od angielskich kibiców. Jechaliśmy do jakiegoś kraju i wołaliśmy do ludzi: „Zobaczcie, jestesmy lepsi od Anglików! Nie zdemolujemy wam miasta, chodzcie na imprezę!”. Byliśmy dumni ze swojego dobrego zachowania.
Darowizn na rzecz dzieci
Częstowaliśmy policjantów brandy i nie utrudnialiśmy im roboty. Zdarzały się szalone sytuacje. W Paryźu jeden z naszych kibiców zamienił się strojem z francuskim żandarmem i tak paradował przez miasto. Byliśmy przystrojeni w nasze kraty i kapelusze. Dawaliśmy zarobić w barach i w hotelach – wspomina Coyle.
W pewnym momencie kibicowska armia była popularniejsza od tej piłkarskiej. Bywało, że Szkocja odpadała z turniejów, ale jej kibice często gościli jeszcze przez kilka dni. Szczyt popularności osiągnęła podczas mundialu w 1998 r. Po turnieju FIFA oficjalnie uznała Szkotów za najlepszych kibiców, a urząd miasta Bordeaux, gdzie przebywali najdłużej, wykupił całostronicową reklamę w najbardziej poczytnym szkockim dzienniku.
- Zapraszali ich na wakacje do Francji, dziękowali za wspólną zabawę.
Euro 2020 było dla Szkocji pierwszym wielkim turniej od 23 lat. Ale dopiero na niemieckim Euro mogą przypomnieć, za co pokochali ich we Francji. Gordon Sheach, 32-latek z Edynburga, zdążył zakochać się w kibicowaniu w 1998 r., ale nie mógł doświadczyć tego, co jego ojciec we Francji. Jeździł za reprezentacją po towarzyskich i kwalifikacyjnych meczach po takich krajach jak Kazachstan i Litwa, co tylko podsycało apetyt przeżycia wielkiej piłkarskiej imprezy. On i jego koledzy pielęgnują tradycję przekazywania darowizn na rzecz dzieci z każdego kraju, w którym gra Szkocja. Clark Gillies, który jest sekretarzem powołanej przez kibiców organizacji charytatywnej, przekazał, że od 2003 r. wsparli dzieci z 83 krajów łączną kwotą 200 tys. dolarów.
Sheach w rozmowie z „New York Times” ze smutkiem przyznaje, że on i jego rówieśnicy zaczęli już przyzwyczajać się do Szkocji odpadającej w przedbiegach. Teraz wreszcie dostali się na mistrzostwa. Sheach z młodzieńca zdążył stać się mężczyzną. Ale o dziecięcym marzeniu nie zapomniał.