Twórcy filmowi nie są jedynymi zainteresowanymi tantiemami z internetu. Czy muzycy również będą musieli zwrócić uwagę na Ministerstwo?

Twórcy filmowi nie są jedynymi zainteresowanymi tantiemami z internetu. Czy muzycy również będą musieli zwrócić uwagę na Ministerstwo?

Mówiliśmy tu o bezpieczeństwie prawnym i finansowym artystów. Obawiamy się, że przyjęte w ustawie rozwiązania będą niekorzystne. Nikogo nie trzeba przekonywać, że kradzież programu komputerowego to kradzież dobra intelektualnego. Dlaczego więc publiczne odtwarzanie utworów miałoby być traktowane inaczej?

Chcemy przede wszystkim poważnego potraktowania środowiska artystycznego. Proponowane zmiany zmierzają w kierunku ograniczenia roli organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ) w przypadku muzyków. To otwiera drzwi dużym przedsiębiorstwom do dominacji, co można nazwać monopolizacją.

Przykładowo, utwory artysty nie będą dostępne na danej platformie streamingowej, chyba że podpisze on umowę bezpośrednio z dostawcą (firmą technologiczną). Skutek będzie jeden: koncerny będą miały wpływ na rynek. To one będą kształtować świat kultury – nie artyści, nie środowisko. Polska byłaby chyba jedynym krajem, który ograniczyłby rolę organizacji zbiorowego zarządzania w przemyśle muzycznym.

Musimy zacząć od kwestii podziału wynagrodzeń. W dyrektywie DSM mowa jest tylko o sprawiedliwym i proporcjonalnym podziale. Rynekowo może on wyglądać różnie. ZAW STOART ma regulamin repartycji uchwalony przez artystów dla artystów, w którym mamy podział np. na wokalistę, instrumentalistę itd. Stawki podziału nie są narzucane odgórnie, tylko są uchwalane i zmieniane przez artystów.

Odejście od pośrednictwa OZZ będzie obejściem, a tym samym naruszeniem zasady sprawiedliwego podziału wynagrodzeń. Artyści podkreślają, że OZZ, które dysponują odpowiednim zapleczem technicznym, prawnym czy księgowym, inkasują od dużych podmiotów należności i wypłacają należne tantiemy. Posłużmy się bardzo prostym przykładem: Drużyna to nie jest tylko jeden lider, a zespół także chce czerpać korzyści ze swoich utworów.

Filharmonie i orkiestry, które podpisują naszą petycję, wiedzą, jak ważna jest każda złotówka. To te zespoły zgłaszają wykonawców do bazy, a my pracujemy nad należnymi im tantiemami. Ostatnią nowelizację prawa autorskiego mieliśmy, gdy radio i telewizja stały się głównymi środkami przekazu. Teraz mamy internet. Wtedy nie przespaliśmy tej szansy. To one zyskają, natomiast straci na pewno polski artysta.

Związki zawodowe jednogłośnie popierają apel ZAW STOART. Polski rynek muzyczny nie stanie się przez to mniej konkurencyjny. Przykładowo rynek hiszpański po wprowadzeniu takiej samej regulacji nie załamał się, nadal się rozwija.

ZAW STOART gromadzi pieniądze od podmiotów nadawczych, takich jak radio czy telewizja, a wszystko, co wypracowują, przeznaczane jest na wypłaty dla artystów. Mówimy tu o gronie 700 tys. osób. Odsetki od zebranych kwot przeznaczane są natomiast na fundusze celowe: socjalny, wspierający artystów w trudnej sytuacji oraz promocyjny, wspierający rozwój kultury.

Biorąc pod uwagę ilość pracy wykonywanej na rzecz artystów oraz zasobów jakie wykorzystujemy, stawka jest bardzo konkurencyjna w porównaniu do jakichkolwiek usług komercyjnych.

Jeżeli popatrzymy na wydanie utworu np. na Spotify, mamy tam wiele opłat pobocznych: producencką, za dodanie do bazy danych, za promocję itd. Koszty te, niestety, są gigantyczne.

Zaproponowaliśmy spotkanie jeszcze w fazie projektowej tworzenia ustawy, aby omówić zasady współpracy, przy założeniu obowiązkowego pośrednictwa OZZ. To wyzwanie, bo odtworzenie utworu w naszej definicji oznacza każdorazowe uruchomienie, ale w przypadku Spotify – dopiero od ósmej sekundy.

Początkowo było zainteresowanie, ale ono wygasło, bo w świetle obecnego projektu ustawy nie muszą z nami współpracować.

Nie da się inaczej. Jesteśmy obecnie na zaawansowanym poziomie rozmów. Wówczas będziemy musieli razem rozpisać tę kwestię z podmiotami obsługującymi streaming. Jeśli doprowadzimy do zaskarżenia, to spędzimy w sądach kilka lat. Ale ostatecznie będziemy mieć stawki określone z udziałem artystów wykonawców, uznane za sprawiedliwe i proporcjonalnie dzielone. Problem nie leży w rozbieżnych interesach, ale w braku jasnych przepisów. Jesteśmy przygotowani do pracy logistycznie i technicznie.

Tam mamy więcej uprawnionych, każdy uważa, że reprezentuje innych artystów. Łatwiej się porozumieć, gdy są dwie strony – my i SAWP. Implementacja tej dyrektywy powinna w końcu zostać zrealizowana. Podmioty, które powinny wypłacać pieniądze, dostały trzy lata w prezencie.

Chcemy równego traktowania, aby dyrygent, artysta był traktowany tak samo jak artysta audiowizualny. Nasze zdziwienie pozostaje dość duże. Artysta wykonawca powinien mieć takie same prawa jak inny artysta. Chcielibyśmy być zauważeni, bo mowa o niebagatelnym dorobku, który również kształtuje dość istotne uwarunkowania rynkowe. To także są pieniądze krążące w rynku, z których są płacone podatki.

Oczywiście, że wypłacamy. Z niewiadomych nam przyczyn, firma ta nie akceptuje naszego sposobu naliczania repartycji. Nie będziemy komentować umów innych podmiotów.

Bardzo chętnie rozmawialibyśmy o tym, gdyby tylko podmioty nie uciekały się do najróżniejszych taktyk. Mówimy o podmiotach prowadzących działalność polegającą na reemisji, które unikają wypłaty należnych wynagrodzeń, w różnych krajach. To są podmioty niemające siedziby w Polsce, ale udostępniający sygnał w Polsce. Mamy umowy z polskimi nadawcami, którzy nie kwestionują stawek, ale monitorujemy to zjawisko i mocno się nad tym pochylamy. Istotne jest, że więcej energii idzie w kierunku unikania opłat niż w ustalanie ich sprawiedliwego poziomu.

Środowiskowe spotkania w tym temacie trwają. W ustawie o zawodzie artysty jest mowa o neutralności przestrzeni. Obecnie kwestia ta jest przedmiotem postępowania i to wyrok przesądzi, czy w katalogu tych nośników są również smartfony, tablety.

Pomysł był taki, żeby finansować świadczenia ze sprzedaży tych urządzeń. Przy dużym wolumenie, a mówimy tylko o jednym sprzedawcy, jest to kwota duża. Zezwolenie na to ma SAWP (Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Muzyczno-słownych – red.). Po jednej stronie stoi zwykły obywatel, zwykły artysta, którego zasoby finansowe oscylują „od pierwszego do pierwszego”. Z drugiej strony stoją międzynarodowe korporacje o olbrzymich środkach.