Kandydatura Czarnka na razie pozostaje w zawieszeniu, pomimo jego spotkania z gąską – nieoficjalne doniesienia.
Partia wciąż nie zdecydowała o tym, kto będzie reprezentował ją w przyszłorocznej walce o fotel prezydenta. W ostatnich dniach pojawiły się nieoficjalne doniesienia wskazujące na to, że spore szanse na kandydaturę ma były minister edukacji i nauki. Ugrupowanie rozważało też organizację wewnętrznych prawyborów, ostatecznie jednak z tego zrezygnowano.
„Newsweek” podaje nieoficjalnie, że na czwartkowym posiedzeniu prezydium Komitetu Politycznego PiS Jarosław Kaczyński chciał już nieformalnie „namaścić”. „W prawyborach miał – wedle zamierzenia prezesa PiS – wygrać właśnie Czarnek, co by zwiększyło jego mandat” – czytamy. Miały pojawić się jednak głosy przeciwne.
„Wedle naszych informacji w krytyce tej kandydatury przodował europoseł” – wskazuje Jacek Gądek z „Newsweeka”. Brudziński miał argumentować, że Czarnek przesadzał z napastliwym atakowaniem, a przez swoje wypowiedzi stracił zaufanie ze strony wielu potencjalnych wyborców. Ze względu na to, że kandydatura Czarnka, przynajmniej tymczasowo, upadła, władze PiS nie zdecydowały się na prawybory, które miały ją de facto zatwierdzić.
„Czarnek już się witał z gałązką” – czytamy. Z ustaleń „Newsweeka” wynika, że partia chce zamówić sondarze, by zbadać potencjał zarówno Czarnka, jak i innych osób. Do tej pory na liście nazwisk przewijali się m.in. były premier, były szef MON, szef IPN, europoseł i poseł. Ugrupowanie ma ogłosić ostateczną decyzję w listopadzie. Start byłego ministra edukacji i nauki wciąż nie jest więc wykluczony.