9 października, 2024

Czy skrajna prawica zdoła stworzyć rząd po zwycięstwie?

Czy skrajna prawica zdoła stworzyć rząd po zwycięstwie?

34 proc.: tak poparcie dla Zjednoczenia Narodowego ocenia Ifop w sondażu dla głównej sieci telewizyjnej kraju TF1. To niemal dwa razy więcej, niż ugrupowanie Marine Le Pen uzyskało w wyborach parlamentarnych w 2022 roku, choć jednocześnie nieco mniej, niż miało wynieść poparcie dla ugrupowania w ostatnim sondażu przed wyborami przeprowadzonym dla dziennika „Les Echos” (37 proc.).

We Francji rozpoczęły się przedterminowe wybory parlamentarne, ogłoszone przez prezydenta Emmanuela Macrona. Przedwyborcze sondaże wskazywały, że zwycięstwo odniesie Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, a szansę na tekę premiera ma szef tej partii Jordan Bardella. Przed drugą turą 7 lipca może dojść do porozumieniem ugrupowań republikańskich przeciw skrajnej prawicy.

Czy to wystarczy, aby skrajna prawica uzyskała 289 mandatów w 577-osobowej izbie niższej parlamentu co daje przepustkę do samodzielnego sprawowanie rządów? O tym ostatecznie dowiemy się po drugiej turze wyborów 7 lipca. Zgodnie z francuską ordynacją jeśli w danym okręgu żaden kandydat nie uzyska większości głosów, przechodzą wszyscy ci, którzy dostali poparcie odpowiadające ponad 12,5 proc. uprawnionych.

To powoduje, że w wielu miejscach dojdzie do starcia trzech kandydatów. Wynik wyborów zależy więc teraz w ogromnym stopniu od Emmanuela Macrona. Jeśli prezydent dojdzie do porozumienia z radykalnym lewicowym Frontem Ludowym w sprawie wzajemnego wycofania kandydatów na rzecz tego, kto ma największe szanse pokonać Le Pen, szanse na pozbawienie skrajnej prawicy bezwzględnej większości będą spore.

Takie porozumienie może też objąć umiarkowaną prawicę: Republikanów. Sondaż przy wyjściu z lokali wyborczych Ifop podaje nieco lepsze wyniki dla sił republikańskich, niż się obawiano. Co prawda zgodnie z oczekiwaniami Front Ludowy miałby otrzymać 29 proc. głosów, jednak blok związany z Macronem Razem na Rzecz Republiki dostałby 20,5 proc. poparcia (spodziewano się około 19 proc.). Także z nieco lepszym od zakładanego rezultatem wyszli z tej próby Republikanie (10 proc.). Chodzi o gaullistowskie ugrupowanie, które odrzuca współpracę z Le Pen.

Te wybory zmobilizowały Francuzów. Do urn poszło blisko 70 proc. uprawnionych, najwięcej od 1978 roku i o 20 pkt proc. lepiej, niż w wyborach parlamentarnych w 2022 r. W szczególności masowo głosować poszli młodzi.

Dla przedstawicieli francuskich sfer biznesowych ewentualne zwycięstwo wyborcze Zgromadzenia Narodowego nie jest już złym scenariuszem. Alternatywy są bowiem gorsze. Prezydentowi bardzo trudno będzie zbudować większość w parlamencie. Kraj najpewniej czeka długi okres politycznej niestabilności.

Mimo wszystko plan Macrona rozpisania przedterminowych wyborów aby zbudować większość republikańską i zepchnąć skrajną prawicę do defensywy zasadniczo się nie powiódł. Dziś najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że żadne z ugrupowań nie będzie miało samodzielnej większości. Kraj będzie więc skazany na kohabitację z prezydentem wywodzącym się z zupełnie innej opcji niż szef rządu. V Republika już trzykrotnie była świadkiem takiego układu, jednak za każdym razem i premier i prezydent należeli do ugrupowań głównego nurtu i wyznawali takie wspólne wartości jak demokracja i rządy prawa.

Teraz Macronowi trudno było pominąć w poszukiwaniu premiera kandydatów powiązanych z radykalną lewicą czy prawicą. Ale co gorsza, każdy jego kandydat będzie mógł w każdej chwili zostać obalony przy głosowaniu wotum nieufności, a najpóźniej przy przyjmowaniu budżetu w październiku. A prezydent nowe wybory może rozpisać dopiero za rok. Drugiemu najważniejszemu krajowi Unii grozi więc polityczny paraliż.