Hezbollah i Izrael walczą o pieniądze na wsparcie działań wojennych w Libanie

Hezbollah i Izrael walczą o pieniądze na wsparcie działań wojennych w Libanie

Hezbollah i Izrael zdobywają w Afryce pieniądze na finansowanie walk prowadzonych w Libanie. Hezbollah otrzymuje je od Libańczyków, licznie zamieszkujących kraje Afryki Zachodniej, a Izrael czerpie zyski z handlu afrykańskimi diamentami.

Liczbę Libańczyków mieszkających w Afryce, głównie w jej zachodniej części, szacuje się na co najmniej ćwierć miliona. Jak na standardy Afryki należą oni do ludzi zamożnych, a wielu z nich to osoby bardzo zamożne.

Hezbollah, który w dużej mierze sponsorowany jest przez Iran, wojnę z Izraelem prowadzi również dzięki darowiznom od Libańczyków rozsianych w Afryce. Darowizny oficjalnie przeznaczone są na prowadzone przez tę organizację w Libanie sierocińce, kliniki, czy na organizowanie obozów letnich dla sierot.

Hezbollah, uznawany za organizację religijną, ma także dostęp do zakat, czyli nieformalnego, corocznie płaconego przez wszystkich muzułmanów, obowiązkowego podatku, który jest jednym z pięciu filarów islamu.

Według izraelskiego Centrum Informacji Wywiadowczej i Terroryzmu im. Meira Amita (ITIC), Hezbollah wykorzystuje zarówno zakat, jak i darowizny do zdobywania broni i pomocy w szkoleniu Palestyńczyków.

W ocenie Departamentu Stanu USA organizacja ta czerpie dochody również z handlu narkotykami, przemytu towarami i prania pieniędzy na dużą skalę.

W ciągu minioniej dekady Amerykanie wielokrotnie oskarżali niektórych afrykańskich Libańczyków o zaangażowanie w zbieranie pieniędzy dla Hezbollahu. Sankcje nakładano na wielu obywateli Libanu mieszkających w Gambii, Gwinei, Senegalu, Sierra Leone, Wybrzeżu Kości Słoniowej.

Afryka Zachodnia zyskała złą sławę jako centrum prania pieniędzy Hezbollahu. Sprzyja temu powszechne korzystanie z gotówki i nieformalnych transferów dokonywanych za pośrednictwem przyjaciół i rodziny, a nie banków.

W wielu afrykańskich krajach transfery te znajdują się poza jakąkolwiek kontrolą. W Liberii, gdzie Libańczycy są najliczniejszą mniejszością narodową, dopiero we wrześniu bieżącego roku wprowadzono na lotnisku obowiązek formalnego deklarowania wwożonych i wywożonych pieniędzy.

Według departamentu Skarbu USA głównym centrum transferów pieniężnych w Afryce jest Wybrzeże Kości Słoniowej, gdzie libańska diaspora uchodzi za najliczniejszą, a jej liczebność szacuje się na około 100 tysiąc osób.

Również Izrael finansuje wojnę w Strefie Gazy i Libanie z zasobów Afryki. Głównie dzięki afrykańskim diamentom, które po oszlifowaniu w Izraelu trafiają na światowe rynki.

W handlu nie przeszkadzają nieprzychylne Izraelowi postawy Republiki Południowej Afryki czy Namibii. Oba kraje nawołują do międzynarodowego bojkotu Izraela i oba bez skrupułów sprzedają mu diamenty.

Dla Namibii diamenty są największym źródłem dochodu eksportowego, przynosząc co najmniej 10 proc. PKB. W 2022 roku Namibia wyeksportowała do Izraela towary o wartości 59 mln dolarów rocznie, głównie diamenty, a importowała z Izraela towary o wartości 3,8 mln dolarów, przede wszystkim sprzęt do ich polerowania.

W tym samym roku RPA sprzedała Izraelowi diamenty za ponad 93 mln dolarów. Szacuje się, że eksport oszlifowanych diamentów przyniósł gospodarce Izraela ponad 100 mld dolarów w latach 2010-22.

Nieprzychylne Izraelowi media, zwłaszcza arabskie i tureckie, sugerują, że kraj ten, poprzez sieci pośredników, pozyskuje także tzw. krwawe, czyli „konfliktowe” diamenty z Demokratycznej Republiki Konga, objęte embargiem.

Jako pośredni dowód służyć ma fakt, że Izrael jest jednym z pięciu największych na świecie eksporterów oszlifowanych diamentów, pomimo braku własnych zasobów.

Tadeusz Brzozowski (PAP) tebe/ szm/ Zródło: PAP