Rządowe pojazdy używane w trybie koguta – politycy znowu znaleźli wymówkę

Rządowe pojazdy używane w trybie koguta - politycy znowu znaleźli wymówkę

W ubiegłym miesiącu doszło do incydentu z udziałem samochodu służbowego ministerstwa, który poruszał się z włączonym niebieskim sygnałem świetlnym. Ministerstwo szybko zareagowało i zakończyło współpracę z kierowcą jeszcze tego samego dnia.

Fotografia czarnej Toyoty Camry poruszającej się po mieście z niebieskim sygnałem na dachu została opublikowana przez gazetę, co wywołało wiele kontrowersji. Wiceminister klimatu podkreślił, że jazda „na kogutach” miała miejsce, gdy w samochodach ministerialnych nie było ministrów.

Mimo tego, wieloletni kierowca rządowych limuzyn twierdzi, że to tylko wymówka. Sytuacja wywołała burzę w mediach, a resort środowiska i klimatu musiał się tłumaczyć z postępowania kierowcy.

Reakcja kierowcy ministerstwa

Jeden z kierowców ministerialnych przyznał, że często muszą ponosić odpowiedzialność za decyzje swoich przełożonych. Często zdarza się, że ministrowie spieszą się i nie przestrzegają przepisów drogowych, a kierowcy są zmuszeni dostosować się do okoliczności.

Kierowców ministerialnych często spotyka krytyka za zachowanie swoich pasażerów, jednak sami twierdzą, że wykonują jedynie polecenia i starają się jak najlepiej wywiązać z obowiązków.

Sprawa wyjaśniona?

Ministerstwo tłumaczy, że każda podróż jest zapisywana w kartach drogowych i można zweryfikować trasę i towarzyszących kierowcy. Jednak zdarza się, że takie karty nagle znikają, co komplikuje proces wyjaśniania incydentów.

Cała sprawa wywołała wiele emocji i kontrowersji w mediach, a ministerstwo musiało zmierzyć się z pytaniami na temat postępowania swoich kierowców. Zdaniem wielu, sytuacja pokazuje, że nawet w najwyższych strukturach władzy zdarzają się incydenty, które wymagają wyjaśnienia.