19 września, 2024

Tajemnicze doniesienia po tragicznej śmierci Natalii z Gortatowa. Planowała sprzedać swój dom?

Tajemnicze doniesienia po tragicznej śmierci Natalii z Gortatowa. Planowała sprzedać swój dom?

Natalia K. zaginęła w nocy z 14 na 15 czerwca. W poszukiwania kobiety zaangażowana była setka funkcjonariuszy, psy tropiące, znajomi i członkowie rodziny.

Po niespełna pięciu dniach w lesie na przedmieściach Poznania odnaleziono ciało 39-latki. W związku ze sprawą zatrzymano 60-letniego męża ofiary, który usłyszał zarzut zabójstwa.

Adam R. przyznał się do winy i trafił do tymczasowego aresztu.

Nieoficjalne ustalenia po śmierci Natalii. Kobieta chciała sprzedać dom? Według medialnych doniesień Natalia R. była w separacji z mężem, z którym nadal mieszkała w jednym domu.

39-latka miała także spotykać się już z innym mężczyzną. Jak nieoficjalnie ustalił „Fakt”, w związku z sytuacją pomiędzy małżonkami Natalia R. planowała sprzedać wspólny dom w Gortatowie.

Pieniądze ze sprzedaży miałyby posłużyć do zakupu dwóch mieszkań: dla kobiety i jej męża. Nie wiadomo, czy te plany mogły mieć wpływ na zachowanie 60-latka.

60-letni mąż ofiary przyznał się do winy.

Mężczyzna trafił do aresztu. Przypomnijmy, 14 czerwca około godziny 18:30 Natalia wracała samochodem do Gortatowa. Zostawiła swoje auto w garażu, ale nie wiadomo, co wydarzyło się potem.

O północy wymieniała jeszcze wiadomości z siostrą, która mieszka w Holandii. Policja otrzymała zgłoszenie o zaginięciu własnie od siostry 39-latki.

19 czerwca rano na przedmieściach Poznania policja odnalazła ciało Natalii. W związku ze zdarzeniem w Gortatowie policja zatrzymała męża kobiety.

  • Podejrzewamy, że nie mówił on nam prawdy.
  • Jesteśmy przekonani, że ma wiedzę dotyczącą zarówno zaginięcia jego żony, jak i jej śmierci.

W czasie przesłuchania Adam R. usłyszał zarzut zabójstwa i przyznał się do winy.

Z zeznań 60-latka przytaczanych przez media wynika, że kobieta przyjechała do domu późnym wieczorem.

W kuchni doszło do kłótni pomiędzy nią a jej mężem. Adam R. w złości miał najpierw uderzyć swoją żonę w twarz, a następnie zacisnąć ręce na jej szyi.

Kiedy zorientował się, że 39-latka nie żyje, miał wywieźć jej ciało do kompleksu leśnego, który oddalony jest o około 10 km od miejsca ich zamieszkania.

Tam zostawił ciało, tak by upozorować zbrodnię na tle seksualnym. Podczas przesłuchania wielokrotnie powtarzał, że „coś w nim pękło”.

Mężczyzna trafił do aresztu. Ma pozostać w nim co najmniej do 17 września 2024 roku.