Telegram wprowadza nowe zasady przekazywania danych użytkowników organom władzy.
Telegram zapowiedział, że będzie przekazywać władzom adresy IP i numery telefonów użytkowników serwisu w razie wydania wobec nich nakazów rewizji lub innych wniosków prawnych – poinformowała we wtorek stacja BBC.
Te zmiany „powinny zniechęcić przestępców” – powiedział prezes Telegramu Paweł Durow.
Jak dodał, choć „99,999 proc. użytkowników Telegramu nie ma nic wspólnego z przestępstwami, to 0,001 proc. zaangażowanych w nielegalną działalność szkodzi wizerunkowi całej platformy, naruszając interesy prawie miliarda (jej) użytkowników”.
Zapowiedź ta stanowi istotne odejście od dotychczasowej polityki Durowa, który w sierpniu został zatrzymany przez władze francuskie na lotnisku w Paryżu i oskarżony o umożliwianie przestępczej działalności na platformie – zauważyła BBC.
Stawiane Durowi zarzuty obejmują współudział w rozpowszechnianiu obrazów ukazujących przemoc wobec dzieci czy handel narkotykami.
Według krytyków Telegramu platforma stała się siedliskiem dezinformacji, pornografii dziecięcej i treści związanych z terroryzmem dzięki możliwości tworzenia grup obejmujących nawet 200 tys. członków. Dla porównania, Whatsapp ogranicza wielkość grupy do tysiąca osób.
Zatrzymanie 39-letniego Durowa wywołało debatę na temat przyszłości zabezpieczeń dla wolności słowa w internecie.
Wiele osób zaczęło wówczas stawiać pytanie, czy Telegram jest rzeczywiście bezpieczną platformą dla politycznych dysydentów – wskazał badacz na Uniwersytecie w Toronto John Scott-Railton.
„Reklamowanie Telegramu jako platformy, która opiera się żądaniom rządów, przyciągnęło ludzi chcących swobodnie dzielić się poglądami politycznymi np. w Rosji, na Białorusi czy Bliskim Wschodzie. Wielu analizuje teraz zapowiedź zmiany w regulaminie Telegramu, stawiając sobie podstawowe pytanie: czy to znaczy, że platforma zacznie teraz współpracować z represyjnymi reżimami?” – powiedział Scott-Railton.
Eksperci od spraw bezpieczeństwa twierdzą, że choć Telegram w przeszłości usuwał niektóre grupy, to ma on słabszy system moderowania treści ekstremistycznych czy nielegalnych niż inne media społecznościowe.
Według portalu 404Media przed wprowadzeniem zmian w swej polityce Telegram dostarczał władzom tylko informacje dotyczące osób podejrzanych o działalność terrorystyczną.
Durow oznajmił w poniedziałek, że aplikacja zatrudnia obecnie „specjalny zespół moderatorów”, który przy pomocy sztucznej inteligencji ukrywa problematyczne treści w wynikach wyszukiwania.
Zdaniem Daphne Keller z Uniwersytetu Stanforda utrudnienie znajdowania tego rodzaju treści z pewnością nie wystarczy, by spełnić wymagania prawne we Francji czy Unii Europejskiej.
„Wszystko, co pracownicy Telegramu uznają z dostateczną dozą pewności za nielegalne, powinno być usuwane” – zaznaczyła.
Według niej w niektórych krajach trzeba też informować władze o szczególnie poważnych przypadkach nielegalnej treści.
„Wydaje się, że jest to zobowiązanie niewystarczające wobec oczekiwań organów ochrony prawa” – powiedziała o zapowiedzi Durowa. (PAP) mw/ akl/