Czy w 2021 roku spółki wypłacą rekordowo wysokie dywidendy? Tylko WIG20 może przekroczyć kwotę 20 mld złote.
Najnowszy historyczny rekord S&P500 został ustanowiony 23 maja, kiedy to wskaźnik przekroczył poziom 5337 punktów. Dzisiaj jest to niewiele mniej, bo około 5280 punktów. Mimo to niektórzy komentatorzy w ostatnich dniach ostrzegają, że „hossa zaczyna wyglądać na zmęczoną” i zalecają inwestorom ostrożność. Do pesymistów nie należą jednak analitycy z wielu dużych banków, takich jak Bank of America czy Deutsche Bank, którzy nadal widzą duży potencjał w indeksie S&P500.
Podkreślają, że nawet ciągłe odkładanie przez Fed decyzji o pierwszej obniżce stóp procentowych w USA, spowodowane uporczywie wysoką inflacją, nie jest w stanie zepsuć akcjonariuszom dobrego nastroju. Dodają, że obawy o pogłębienie się amerykańskiej gospodarki w recesji z powodu szybkiego wzrostu w ostatnich latach stóp procentowych okazały się przesadzone.
Na przełomie maja i czerwca trzech strategów giełdowych wywodzących się z banków podniosło prognozy na koniec roku dla S&P500. Po tych decyzjach najwyższy cel dla indeksu wzrósł z 5200 punktów na początku tego roku do 5600 punktów.
Prognozy na przyszłość
Taką samą prognozę przedstawia Brian Belski, główny strateg inwestycyjny w BMO Capital Markets. „Nowy cel S&P500 na koniec roku to 5600 punktów. Warto pamiętać, że w latach, w których indeks wzrasta o ponad 8 procent w pierwszych pięciu miesiącach, jak miało to miejsce w 2024 roku, rośnie on o ponad 7 procent do końca roku w 70 procentach przypadków” – czytamy w opracowaniu Belskiego.
Także Mike Wilson, główny analityk rynku akcji w Morgan Stanley, zrewidował swoje stanowisko wobec giełdy nowojorskiej. Jeszcze niedawno przewidywał, że pod koniec tego roku S&P550 spadnie do 4500 punktów. Teraz jest zdania, że indeks wzrośnie do poziomu 5400 punktów do drugiego kwartału 2025 roku.
Potem bardzo przyspieszy i w połowie 2026 roku osiągnie pułap 6350 punktów. Swoim zwyczajem Wilson ma też scenariusz negatywny z wynikiem 4200 punktów za dwa lata.
Analizy dla rynków giełdowych
W Stanach Zjednoczonych przypomina o sobie także grupa analityków, którzy podkreślają, że S&P500 zazwyczaj doświadcza letniego rajdu. Historycznie rzecz biorąc, czas od czerwca do sierpnia jest drugim najlepszym trzymiesięcznym okresem w roku dla tego indeksu, z 65-procentowym prawdopodobieństwem wzrostu oraz średnim zwrotem na poziomie 3,2 proc.
- W latach wyborów prezydenckich możliwość letniego rajdu wzrasta do 75 proc., przy średnim wzroście o 7,3 proc.
- Jeśli 2024 rok będzie przebiegał zgodnie z tym schematem, S&P500 może osiągnąć około 5650 punktów jeszcze przed końcem wakacji.
Liczni analitycy już wiele miesięcy temu przewidywali, że ożywienie na Wall Street w tym roku w dużej mierze będzie zależało od zysków przedsiębiorstw i wygląda na to, że mieli rację.
- Zyski firm wzrosły o 6 proc. w pierwszym kwartale 2024 roku, co było najszybszym tempem od prawie dwóch lat.
- Na plan pierwszy wysunęły się tu firmy z branży technologicznej, takie jak Nvidia, Alphabet, Amazon i Microsoft.
- Dobrymi wynikami mogą pochwalić się także usługi użyteczności publicznej i energetyka.
- Przychody firm wzrosły o 262 proc., do 26 miliardów dolarów.
Po raz pierwszy w historii za jedną akcję Nvidii trzeba zapłacić ponad tysiąc dolarów. Tak wysoka wycena skłoniła zarząd firmy do ogłoszenia splitu w stosunku 1:10. Wejdzie on w życie 7 czerwca. Społka tłumaczy, że w ten sposób jej walory staną się bardziej przystępne dla pracowników i inwestorów.
Rozwój rynku akcji Nvidii
Nvidia zapowiedziała także wzrost dywidendy o 150 proc. Społka potwierdziła, że wciąż jest niekwestionowanym liderem branży sztucznej inteligencji, co zdaniem analityków JPMorgan, dostarczyło Wall Street jeszcze więcej paliwa do wzrostów.
Nvidia jest dzisiaj w zasadzie monopolistą na rynku najnowocześniejszych półprzewodników, a po jej najpopularniejsze układy H100 oraz A100 ustawiają się kolejki chętnych.
Pod koniec marca tego roku firma zaprezentowała nowe układy AI oparte na architekturze Blackwell, które są od siedmiu do trzydziestu razy szybsze niż H100, a przy tym nawet dwudziestopięciokrotnie bardziej energooszczędne.
Czipy produkowane przez Nvidię trafiają do takich gigantów jak Meta, Google, Microsoft i OpenAI. Nvidia stała się trzecią najwyżej wycenianą społką na amerykańskiej giełdzie, zaraz za Microsoftem i Apple.
Inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem utraty środków, jednak analitycy e-Toro są zdania, że amerykański wskaźnik S&P500 jest pod tym względem wyjątkowy. Jak wynika z przeprowadzonej przez nich analizy na podstawie danych historycznych z ostatnich 100 lat, prawdopodobieństwo uzyskania dodatniego zwrotu z utrzymywania indeksu S&P500 przez jeden rok wynosi 72 proc.
Ryzyko inwestycji w S&P500
Oczywiście zdarzają się sytuacje, jak między grudniem 2021 roku, a grudniem 2022 roku, gdzie można było stracić prawie 25 proc. Jednak ci inwestorzy, którzy wówczas przetrzymali pozycje przez kolejny rok, wyszli na prostą. W przypadku postawienia na inwestycję w S&P500 w okresie 10 lat szansa odnotowania zysku wzrasta do 87 proc. Jeśli natomiast ktoś zdecyduje się poczekać 20 lat, wtedy jego perspektywa zarobku rośnie do 95 proc.
Tak bardzo cierpliwy inwestor ma niemal pewność, że w tak długim czasie, mimo licznych korekt, a nawet katastrof rynkowych, w końcu wyjdzie na swoje. Eksperci e-Toro twierdzą, że wytrawni inwestorzy długoterminowi z zasady nie przejmują się, czy dane aktywo właśnie wyznacza nowe historyczne szczyty, czy też osuwa się w dół.
„indices mają zasłużoną nagrodę. Tradycyjnie warunkiem oznaczającym rozpoczęcie rynkowej hossy jest wzrost od dołka bessy przekraczający 20 proc. wraz z ustanowieniem nowego rekordu, co w przypadku S&P500 miało miejsce w drugiej połowie maja. Analitycy e-Toro zwracają uwagę na fakt, że hossy w USA zazwyczaj trwają ponad 1700 dni, czyli więcej niż cztery lata, przy średniej długości wynoszącej nieco ponad 1500 dni. Z tego punktu widzenia obecne wzrosty nie są specjalnie długie, gdyż zaczęły się 20 miesięcy temu.
Historyczny rekord warszawskiego indeksu WIG został ustanowiony 20 maja. Wskaźnik osiągnął wówczas poziom prawie 89 658 punktów. Potem inwestorzy musieli pogodzić się z sześcioma kolejnymi spadkowymi sesjami. Początek czerwca poprawił im nastroje, ale WIG jest słabszy niż w szczycie notowań o prawie 3 tysiące punktów. Indeks WIG20 20 maja zbliżył się do 2600 punktów, a teraz lokuje się o około 100 punktów niżej.
Rozwój warszawskiej giełdy
Dla analityków nie jest niespodzianką, że warszawska hossa, tak jak nowojorska, trwa od 20 miesięcy. Znane giełdowe porzekadło głosi „Trend is Your Friend”. Amerykański trend najwyraźniej udziela się naszej Giełdzie Papierów Wartościowych.
W latach 2008-2020 przyzwyczailiśmy się, że hossa na giełdzie w Warszawie, jeśli w ogóle się zdarza, to jest incydentem i trwa krótko. Tymczasem bessa potrafiła ciągnąć się całymi latami. Sytuację zmieniła lockdownowa wiosna 2020 roku, która zapoczątkowała imponujące wzrosty do jesieni 2021 roku. Potem polski rynek wyraźnie osłabł, do czego przyczyniły się wysoka inflacja i wojna na wschodniej granicy.
W tej chwili WIG, czyli najstarszy i najszerszy indeks GPW, jest prawie dwa razy mocniejszy niż w dołku bessy z października 2020 roku. Doświadczenie uczy, że hossa na naszej giełdzie trwa przeważnie około 26 miesięcy, a to oznacza, że po wakacjach powinna się skończyć.
Wielu ekspertów uważa jednak, że szybciej doczekamy się indeksu WIG na poziomie 90 tysięcy, albo nawet 100 tysięcy punktów, niż końca fali wzrostowej. WIG jest indeksem dochodowym. Uwzględnia wszystkie dochody otrzymywane przez inwestorów z tytułu posiadania akcji, przede wszystkim dywidendy. Tegoroczny sezon dzielenia się przez spółki zyskami jest bardzo udany.
- Stopa dywidendy firm notowanych na GPW to w tej chwili blisko 4 proc.
- Jeśli taki wynik utrzyma się do końca roku, będzie to najwyższa wartość w historii.
- Spółki z samego tylko WIG20 w tym roku mogą wypłacić nawet 20 miliardów złotych w postaci dywidend.
Wzrostowi indeksu WIG nawet do 100 tysięcy punktów powinna sprzyjać także polska inflacja. Akcje i zyski spółek są wartościami nominalnymi, co oznacza, że rosną wraz ze spadkiem siły nabywczej złotego.
Trzeba pamiętać, że inflacja konsumencka w Polsce liczona od 2007 roku przekroczyła już 80 proc. Sytuację na warszawskim parkiecie zmieniają także Pracownicze Plany Kapitałowe. Fundusze PPK co miesiąc kupują polskie akcje i to za coraz większe kwoty.
Bardzo ważnym czynnikiem, który powinien podnosić wartość indeksów GPW, jest rosnące zainteresowanie obcego kapitału polskimi aktywami, obserwowane od czasu wyborów parlamentarnych w październiku zeszłego roku.