19 września, 2024

Mieszkańcy Krakowa skarżą się na hałas i wnoszą pozew przeciwko miastu. „Nie ma bardziej hałaśliwego miejsca niż nasze ulice”

Mieszkańcy Krakowa skarżą się na hałas i wnoszą pozew przeciwko miastu. "Nie ma bardziej hałaśliwego miejsca niż nasze ulice"

Pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko gminie miejskiej Kraków złożył mec. Ryszard Rydygier, mieszkaniec ścisłego centrum miasta. Adwokat informuje, że reprezentuje członków ruchu społecznego „Zabytkowe Centrum”, który zrzesza osoby zamieszkałe w rejonie krakowskich Plant i do którego sam należy.

Są w nim zrzeszeni m.in. właściciele lokali gastronomicznych, którzy obawiają się konsekwencji panującej w centrum sytuacji. – To oczywiście przyciąga, ale generuje także określony rodzaj klienteli – zauważa adwokat. Mecenas Rydygier przypomina, że zgodnie z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego Stare Miasto jest terenem mieszkalnym.

A on sam, podobnie jak każdy inny mieszkaniec Krakowa, ma prawo przebywać w swoim domu, “nie będąc niepokojonym przez niekończącą się imprezę”. Zmęczeni panującą nocami wrzawą, którzy mieliby zadbać o porządek w centrum – informuje Radio Kraków. W złożonym w sądzie dokumencie prawnik narzeka, że mieszkający w zabytkowej części Krakowa stali się „zakładnikami w swoich własnych domach; otoczeni pijanym, przez nikogo niekontrolowanym i powstrzymywanym hałaśliwym tłumem, mającym za nic prawo i dobre obyczaje”.

Autor pozwu mieszka przy biegnącej od Rynku Głównego ulicy Szewskiej. Twierdzi, że na hałas nie reaguje skutecznie straż miejska. Jego zdaniem, taki stan rzeczy uznaje za „normalny” również policja. Dlatego adwokat domaga się opinii biegłego ds. akustyki. Chce, aby podczas rozprawy sądowej udowodnił on, że hałas przy ul. Szewskiej – podobnie jak w innym rejonie Plant – przekracza nocami dopuszczalne normy.

Zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska, Pozywający W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Ryszard Rydygier stwierdził, że „możliwość nieprzestrzegania prawa stała się atrakcją turystyczną Krakowa”. – Nigdzie indziej w Europie, przynajmniej po zachodniej stronie, w zabytkowym centrum milionowego miasta nie można krzyczeć, wyc, pić na ulicach, tańczyć, a przy tym pozostawać przez nikogo nie niepokojonym – komentuje cytowany przez gazetę adwokat.

Treść pozwu nie została jeszcze przesłana do urzędu miasta. Rzeczniczka prezydenta Krakowa, Monika Chylaszek zapewniała, że dokument zostanie szczegółowo przeanalizowany przez prawników. Wyraziła jednak wątpliwość, że nie wystarczy to udowodnić, na przykład poprzez niepodjęcie stosownych uchwał. Zwraca uwagę, że chętnie odwiedzane ośrodki są między młotem a kowadłem, ponieważ z jednej strony muszą zaspokajać potrzeby mieszkańców, a z drugiej – dbać o rozwój turystyki i promocję regionu.

Na trudności w znalezieniu rozwiązania wskazują też stróże porządku. – Nie możemy postawić patrolu na każdej ulicy – argumentuje cytowany przez Radio Kraków Marek Anioł, rzecznik tamtejszej straży miejskiej. Informuje, że ubiegłym roku, Dotyczyło to głównie zakłócania spokoju i porządku publicznego. – Wystawiliśmy ponad 4500 mandatów karnych – informuje Anioł.

Wygrana w sądzie poszkodowanych nocnych hałasem obciąży lokalny budżet. “Jeśli miasto przegra proces z mieszkańcami, – podaje Radio Kraków. Informuje, że w najbliższych tygodniach z protestującymi przeciw hałasowi krakowianami spotkają się tamtejsi radni.