18 października, 2024

Tusk zaskoczony sytuacją. Wyjawiamy dokumenty od Wód Polskich.

Tusk zaskoczony sytuacją. Wyjawiamy dokumenty od Wód Polskich.

Zgrzyt na spotkaniu z premierem

Chodzi o zbiornik w Mietkowie niedaleko Wrocławia. W niedzielę napłynęły tam duże ilości wody ze zbiornika Lubachów, który jest administrowany przez koncern energetyczny Tauron. Podczas porannego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Kopczyńska zarzuciła firmie, że ta nie uprzedziła o zrzucie.

Zbiornik Mietków zaczął się przepełniać, a nadmiar wody trzeba było zrzucić do Bystrzycy, która we Wrocławiu łączy się z Odrą. M.in. z tego powodu sytuacja stolicy Dolnego Śląska miała nagle się pogorszyć.

PRZECZYTAJ: Zbiornik gigant ma uratować Wrocław. Sąsiadujący z nim mieszkańcy: jeśli walnie, czeka nas biblijny potop

— Nie zostaliśmy jako Wody Polskie poinformowani o tym zrzucie. I ta woda idzie na Marszowice [osiedle we Wrocławiu]. Zadziałaliśmy wczoraj wieczorem. Ponad 100 żołnierzy pojechało układać worki na wałach. […] Układanie worków jest utrudnione. Nie wiadomo, czy nie będzie potrzebna ewakuacja — powiedziała Kopczyńska. — Ta informacja, którą od pani otrzymaliśmy, o tym zrzucie wody, braku informacji i braku kooperacji, jest szokująca — stwierdził podczas posiedzenia Donald Tusk.

Tauron w ciągu dnia odpierał oskarżenia, a prezes firmy w trakcie popołudniowej konferencji prasowej przekonywał, że „Wody” o wszystkim były informowane. Zarzuty szefowej wodnego molocha określił jako krzywdzące.

Pismo z sierpnia: zbiornik Taurona bez większego znaczenia

Co ciekawe, 21 sierpnia Joanna Kopczyńska wysłała do spółki Tauron Ekoenergia — która zarządza elektrowniami wodnymi koncernu — pismo, w którym odmawia współfinansowania przez Wody Polskie urządzeń wodnych elektrowni Lubachów, wskazując, że zbiornik nie jest w stanie zredukować fal powodziowych.

„Istniejąca pojemność powodziowa, obniża mniejsze i krótkotrwałe fale powodziowe ale nie ma wpływu na fale duże i długotrwałe. Z uwagi na niewielką pojemność zbiornika Lubachów, wynoszącą 6,807 mln m3, w tym pojemność powodziową wynoszącą zaledwie od 0,967 do 1,873 mln m3, zbiornik ten nie jest w stanie zredukować fal powodziowych, które na rz. Bystrzycy mogą osiągnąć pojemność 20–30 mln m3″ — czytamy.

PRZECZYTAJ: Donald Tusk ostro na sztabie kryzysowym. „Nie mogę już na to patrzeć”

Krótko mówiąc, według pisma prezeski Wód Polskich sprzed niecałego miesiąca zbiornik jest zbyt mały, by miał znaczenie dla walki z powodzią. To jednak nie koniec:

„Zbiornik Lubachów nie dysponuje również pojemnością, która mogłaby być wykorzystana do zwiększenia przepływów w korycie rzeki Bystrzyca w czasie przepływów niskich, w związku z czym nie spełnia również żadnej roli w ochronie przed suszą”.

— Pojemność zbiornika Wód Polskich w niedalekim Mietkowie to około 70 mln metrów sześciennych. Nawet, więc gdyby doszło do zrzutu wody w Lubachowie, to jakim cudem miałby on taki wpływ na sytuację powodziową, o jakim pani prezes mówiła rano? — słyszymy od naszego informatora.

Premier Tusk: tak być nie może

Według naszych źródeł w rządzie cała sytuacja jest wynikiem fatalnej komunikacji pomiędzy Tauronem i Wodami Polskimi. Do sprawy ponownie nawiązał premier Donald Tusk w trakcie wieczornego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu:

— To nie jest miejsce i czas na kontrowersje i debaty publiczne, tylko na jak najszybsze wspólne ustalenie, gdzie był błąd, tak żeby wyeliminować tego typu sytuacje. Nie chodzi o to, kto komu skuteczniej dokuczy, tylko żeby dokładnie i precyzyjnie zdefiniować: tu był problem, tu ktoś zawiódł, no to przypilnować, żeby się już więcej ten błąd nie powtórzył. Dzisiaj potrzebujemy pełnej koordynacji i żeby działania były solidarne, a nie żeby ktoś tam się z kimś kłócił o to, kto dał ciała.

I dodał:

— Proszę, żebyśmy to poważnie potraktowali. To nie może być tak, że urzędnicy, czy różni ludzie odpowiedzialni za różne rzeczy, które się dzieją, a od ich działań zależy czasami życie ludzkie, zdrowie, bezpieczeństwo ludzi, żeby to polegało czasem, przepraszam za sformułowanie, dupokrytek, usprawiedliwień. Przecież nie o to chodzi w tej chwili. Wszyscy musicie się spotykać i szukać najlepszych rozwiązań.

CZYTAJ WIĘCEJ: Miasto odcięte od świata. Centrum zalane pierwszy raz w historii. „Prawdziwa katastrofa” [RELACJA NA ŻYWO]