Francja zasługuje na naszą stanowczą decyzję. Strategia Emmanuela Macrona i lewicy wywołuje oburzenie skrajnej prawicy.
We wtorek szanse na triumf skrajnej prawicy w tych emocjonujących wyborach do francuskiego parlamentu znacznie spadły. Centrowi i lewicowi kandydaci niechętnie połączyli siły, aby powstrzymać Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen przed przejęciem władzy. Według szacunków agencji prasowej AFP i gazety „Le Monde” co najmniej 200 kandydatów zarówno z lewicowego sojuszu, jak i centrowej koalicji prezydenta Emmanuela Macrona w ostatniej chwili wycofało się ze startu. Poparli tych, którzy mają największe szanse na pokonanie nacjonalistów. Ich decyzje mogą przesądzić o wyniku niedzielnego głosowania w drugiej turze — i o tym, czy Francja, po raz pierwszy w historii nowoczesnej republiki, będzie miała skrajnie prawicowy rząd.
Francja jak Polska Jarosława Kaczyńskiego albo Węgry Viktora Orbana. Zła wiadomość dla Warszawy: to będzie inna ukraińska polityka Paryża. Taktyczna rezygnacja podzieliła obóz prezydencki. Niektórzy politycy wagi ciężkiej odmówili podporządkowania się partyjnej linii, nawet gdy zarówno prezydent Macron, jak i jego premier Gabriel Attal wezwali do wycofania się z gry i to na dużą skalę. Bezprecedensowa sytuacja. Francuski system wyborczy zwykle nie tworzy tak skomplikowanego obrazu — ale szokująca decyzja Macrona o rozwiązaniu parlamentu w celu przyspieszonego głosowania po przegranych wyborach do Parlamentu Europejskiego ze skrajną prawicą w zeszłym miesiącu pogrążyła krajową scenę polityczną w chaosie.
Gwałtowne zmiany w walce o Zgromadzenie Narodowe we Francji
Wyborcy wybierają posłów do francuskiego Zgromadzenia Narodowego w 577 okręgach wyborczych. Do uzyskania bezwzględnej większości potrzebne jest 289 mandatów. W 2022 roku zaledwie w kilku okręgach do drugiej tury przeszło co najmniej trzech kandydatów. Jednak w tym roku w ponad 300 okręgach do drugiej tury zakwalifikowała się trójka kandydatów. Co do zasady są to jeden kandydat ze skrajnej prawicy, jeden z lewicowego sojuszu i jeden z centrowego bloku Macrona. Francja znajdzie się na nieznanych wodach. Jest tylko jedno wyjście, jak zapobiec triumfowi skrajnej prawicy — ale zaboli Emmanuela Macrona.
Fala rezygnacji wśród kandydatów
Przeprowadziło to do gorączkowych zakulisowych dyskusji na temat tego, czy kandydaci powinni zrezygnować i zjednoczyć się przeciwko Le Pen. Mieli oni czas na podjęcie decyzji do godziny 18:00 we wtorek. Setki rezygnacji w całym kraju. Według szacunków „Le Monde” 130 kandydatów z lewicowego Nowego Frontu Ludowego (na 446, którzy zakwalifikowali się do drugiej tury) i 81 kandydatów z obozu Macrona (z 319) wycofało się z wyścigu.
Oficjalne informacje nie będą dostępne, dopóki dane nie zostaną scentralizowane przez francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Ta fala rezygnacji oznacza, że w drugiej turze po trzech kandydatów będzie startować w mniej niż 100 okręgach. W niedzielę, w pierwszej turze głosowania, skrajnie prawicowa partia Le Pen, Zjednoczenie Narodowe, znalazła się na prowadzeniu, wyprzedzając lewicowy sojusz. Centrowa koalicja Macrona pozostała w tyle na trzecim miejscu.
Kompromis narodowców i zwolenników centroprawicy
W niedzielę wieczorem faktyczny lider lewicowego sojuszu, Jean-Luc Melenchon, wezwał osoby z trzeciego miejsca z jego obozu do wycofania się z lokalnych wyścigów, aby powstrzymać ZN. Kompromis, który zabolał obie strony. Podobne przesłanie do swojego obozu miał premier Gabriel Attal: W takich okolicznościach Francja zasługuje na to, abyśmy się nie wahali. Oboz Macrona z trudem trzymał się oficjalnej linii. Kluczowe postacie odmówiły poparcia skrajnie lewicowych kandydatów, których platforma obejmuje ogromne wydatki publiczne w już głęboko zadłużonym kraju.
-
Dla niektórych centrystów lewicowa partia Francja Niepokorna i jej lider Melenchon stanowią takie samo lub nawet większe zagrożenie niż Le Pen.
-
Sam Macron spędził większość tej kampanii na potępianiu polityki sojuszu Nowego Frontu Ludowego jako „groteskowej” i destrukcyjnej dla Francji.
-
Przeciwnicy potępiali skrajną lewicę, ostrzegając, że jej plan wydatków doprowadzi kraj do bankructwa.
-
Oboz Macrona skoncentrował się na twardym sprzeciw ze strony Francji Niepokornej wobec izraelskiej wojny w Strefie Gazy, oskarżając ich o antysemityzm.
Tymczasem skrajnej prawicy często zarzuca się nieprzygotowanie do rządzenia i niespójność w polityce gospodarczej, a w kwestii imigracji forsowanie środków, które dzielą społeczeństwo. Minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire, który nie ubiega się o reelekcję, powiedział, że nie popiera głosowania na Francję Niepokorną, nawet w starciu z kandydatem Zjednoczenia Narodowego.
Inni politycy, np. Dominique Faure, ustępująca minister do spraw władz lokalnych i obszarów wiejskich, postąpili zgodnie z instrukcjami rządu, ale dali jasno do zrozumienia, że się z nimi nie zgadzają. „Utrzymanie mojej kandydatury byłoby dla mnie najlepszym rozwiązaniem w walce ze skrajnościami” — napisała Faure we wtorek, ogłaszając wycofanie się po intensywnych naciskach ze strony prezydenta i premiera.